33-100 Tarnów, ul. Legionów 30,   poniedziałek, środa, piątek - godz. 10- 12,   telefon: 0-14 63-17-347

Dekrety i Listy Pasterskie Biskupi do Akcji Katolickiej Materiały n/t Akcji Katolickiej Program działania i terminarz
Rada Instytutu Zarząd Instytutu Uchwały Rady Instytutu Wykaz oddziałów parafialnych
Różaniec w Radio Plus Asystenci Dekanalni Statut i Regulamin Sztandar
 

„Szkoła jakiej chcemy dla naszych dzieci” 
Referat prezentujący stanowisko młodzieży – 
członków Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży

 

Gródek nad Dunajcem 06.06.2007.

„Szkoła jakiej chcemy dla naszych dzieci” 
Referat prezentujący stanowisko młodzieży – 
członków Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży

W przygotowanym przez młodzież materiale wyróżnić można 3 części. Pierwsza jest owocem Zjazdu, który miał miejsce przy okazji Niedzieli Palmowej, gdzie liderzy oddziałów parafialnych (wiek najczęściej licealny) wspólnie dyskutowali nad problemem szkoły. Przyjęto metodę – wspólną zresztą dla KSM i Akcji Katolickiej – “widzieć – ocenić – działać”, a zatem nakreślenia tego, jak jest, jak być powinno i co my jako młodzi możemy zrobić, ale w tym wypadku też czego oczekujemy, aby to zmienić. Nieco innym będzie już drugie spojrzenie które wyklarowało się w gronie kilku osób z grona Zarządu Diecezjalnego KSM, studiujących, uczestniczących w różnorakich spotkaniach i warsztatach, zwłaszcza z dziedziny zarządzania, a przede wszystkim wiele wspólnie dyskutujących na temat formowania i własnego rozwoju nas samych oraz tych młodszych, za których czujemy się odpowiedzialni. Z tego wypłynie też punkt ostatni, nieśmiała próba zaprezentowania pewnego dobrego wzorca dla szkół oraz systemu oświaty, który, wykorzystując sposobność tej konferencji, postaram się jak najlepiej przedstawić.

1. Spojrzenie młodzieży z oddziałów KSM

A zatem, rozpoczynając, młodzi ludzie w oddziałach KSM widzą jak na dłoni i odczuwają na własnej skórze te problemy, o których wszyscy słyszymy, jak agresja, alkohol i narkotyki, powszechny brak szacunku do nauczycieli, ale też brak szacunku i traktowanie z góry ze strony nauczycieli (co ciekawe i ważne, jako ewidentny problem wskazują również postawę przeciwną, gdy nauczyciel stara się być bardziej kumplem niż wychowawcą). Młodzi odnieśli się też do ich własnych relacji. Niestety wszechobecny staje się tzw. “wyścig szczurów” i brak dobrych przyjacielskich więzi, wynikający z przesadnego skupienia na nauce oraz z braku bardziej swobodnych zajęć pozalekcyjnych. Co gorsza, owa gonitwa za wiedzą współistnieje najczęściej z brakiem własnej, wewnętrznej motywacji do nauki, czy też zwykłego zaciekawienia danym przedmiotem.
Nawiązując więc do tematu, szkoła jakiej chcemy, to szkoła w której czujemy się bezpiecznie i szanujemy się nawzajem (zwłaszcza w relacji uczeń – nauczyciel). To szkoła, w której nauczyciele są kompetentni i przygotowani do lekcji, tak iż są one ciekawe. Szkoła, w której – jak wskazała sama młodzież – nauczyciele są dobrze opłacani i “im się chce”, bo z tym bywa bardzo różnie (dygresja – mój własny wychowawca z podstawówki – nieraz mówił nam, że on za te pieniądze, które otrzymuje, to nie ma zamiaru się wysilać), a dzieci i młodzież, bez problemu nadążając z wypełnieniem wymagań (to czasem naprawdę przekracza możliwości wielu uczniów), mogą wspólnie spędzać czas również na ciekawych i swobodniejszych już zajęciach pozalekcyjnych. Oczywiście to również szkoła, w której młodzi sami na każdym kroku dają rówieśnikom dobry przykład i wspólnie organizują pomoc koleżeńską dla tych, którzy jej potrzebują.
Wśród proponowanych zmian niemal wszędzie znalazła się większa dyscyplina, młody człowiek (potwierdzam to osobiście) rzeczywiście oczekuje jasnego pokazywania co jest czarne, a co jest białe. Oczywiście nie może być to chłodny i bezwzględny rygor, który niszczy tak potrzebne więzi między wychowawcą a wychowankiem, ale troskliwe i pełne życzliwości wymaganie – tak, naprawdę nam tego potrzeba.

2. Spojrzenie młodzieży z Zarządu KSM

A więc, zamykając część pierwszą, pod tym wszystkim, bez większych skrupułów mogę podpisać się zarówno ja, jak i pozostałe osoby z grona Zarządu Diecezjalnego KSM, jednak dołożyć musimy spojrzenie dalsze, gdyż na własnej skórze przychodzi nam już odczuwać owoce owych lat spędzonych w szkole. Oceniamy na każdym kroku to, jak szkoła przygotowała nas do studiów, rozpoczynamy walkę na rynku pracy, czy po prostu obserwujemy poziom swojej dojrzałości w relacjach międzyludzkich.
Jedno trzeba zaznaczyć na samym początku. Jesteśmy, jako młodzi ludzie, w 100% przekonani o ogromnej roli, jaką na naszej drodze odegrały nie tylko dom rodzinny i szkoła, ale też Kościół i w tym wypadku Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, które nie tylko było miejscem tworzenia się przyjaźni i rozwoju duchowego, ale też niezwykłą drogą edukacji. To tu wielu z nas nauczyło się myślenia ukierunkowanego na cele i działanie. To również tu nauczyliśmy się dostrzegania wokół siebie potrzeb społecznych oraz poczucia odpowiedzialności za ojczyznę i środowiska lokalne, a także wielu praktycznych umiejętności zdobytych na szkoleniach. Trudno młodemu człowiekowi oceniać, co jak dużą rolę odegrało w jego wychowaniu, niemniej trzeba nam zdecydowanie potwierdzić znaczenie tzw. “triady wychowawczej”, w której w procesie wychowania współpracują owocnie rodzice, szkoła i Kościół. Mówię o tym zwłaszcza z powodu pojawiających się oznak braku zaufania, częstej absolutyzacji roli rodziców, czy też roli szkoły i, co z tego wynika, coraz gorszego porozumienia tych trzech środowisk. Tymczasem my, młodzi, tej właśnie współpracy bardzo wiele zawdzięczamy i apelujemy o jej pielęgnowanie.
Zgodnie z tematem konferencji skupmy się jednak na szkole, a nawet wyłącznie na jej roli edukacyjnej, gdyż w sprawach wychowawczych, ze względu na wiek, ciężko mi się wypowiadać. (dygresja – może kiedyś, za 20 lat, po własnych doświadczeniach wychowawczych)
Z pewnością mocną stroną naszego szkolnictwa jest cały bagaż wiedzy, który można umieścić w granicach kultury osobistej. Wysoki poziom wiedzy ogólnej, tak przez wielu krytykowany, jest czymś, co jako Polacy z wiekiem zaczynamy chyba doceniać i bardzo sobie chwalić. Tu jednak pojawia się problem, gdyż ładnie to brzmi, ale co z tego? Tylko malutki odsetek rzeczywiście dobrze to wykorzystał. Wciąż rządzi już nie tylko na studiach, ale coraz wcześniej w szkole, słynne ZZZ, czyli Zakuć, Zdać, Zapomnieć. Coraz normalniejsze staje się ściąganie (dygresja – aż trudno uwierzyć, jak ciężko jest nam w KSM przekonać młodych ludzi na szkoleniach, że jednak jest coś złego w ściąganiu i oszukiwaniu). Do tego wcale nie pomaga to wszystko w lepszym odnalezieniu się w życiu i na rynku pracy. A więc gdy pada pytanie: “po co mi to wszystko?” rzeczywiście najczęstszą odpowiedzią jest niestety “po nic”. Odpowiedzi najczęściej nie potrafią też dać rodzice, niejednokrotnie kończy się na “ucz się, bo tak trzeba, no i nie oszukuj, bo tego nie wolno”. Do tego dochodzi naprawdę spora część nauczycieli, która sama nie bardzo widząc sens, zaczyna jak się to mówi, robić swoje i się nie przejmować. Rzecz jasna jest to wszystko sporym wyolbrzymieniem, a może nawet karykaturą, wielu jest fantastycznych rodziców i pedagogów, jednak problem istnieje! Odczuwamy go, jako młodzi ludzie, dość mocno, a tu spróbuję przedstawić pewną próbę odpowiedzi, rzecz jasna nie moją własną, lecz osób z którymi w ostatnim czasie mam szczęście współpracować.

3. Wprowadzenie do Jawnego Zarządzania

Będzie to droga nieco naokoło, proszę od razu o odrobinkę cierpliwości i wytrwałości przy wprowadzaniu niektórych kategorii. 
Karol Wojtyła w swoim kluczowym dziele “Osoba i Czyn” stara się nakreślić pewną koncepcję człowieka, a dokładnie tego, jaka prawda o człowieku objawia się w jego działaniu, działaniu jednak w pełni ludzkim. Również teologia moralna oddziela “actus humanus” i “actus hominis” - w pełni osobowy czyn, w którym człowiek przekracza samego siebie i staje się na nowo kimś bogatszym, od czegoś robionego mimowolnie, bądź co się w człowieku po prostu dzieje. Z kolei ostatni rozdział Osoby i Czynu jest próbą zrzutowania tego spojrzenia na działanie wspólnotowe, działanie wspólnie z innymi, ważna jest tu wprowadzona przez Wojtyłę kategoria uczestnictwa, jako jedynego w pełni ludzkiego udziału człowieka w działaniu wspólnoty. Człowiek bowiem w różnoraki sposób bierze udział w życiu wspólnotowym i często pozytywne uczestnictwo, jakie widzi Wojtyła w postawach solidarności i sprzeciwu może zostać zastąpione przez konformizm bądź unik. Dlaczego o tym mówimy? Okazuje się bowiem, iż owa piękna koncepcja nie musi być jedynie piękną koncepcją filozoficzną, zamkniętą w grubej książce leżącej na odległej półce. Okazuje się, iż jest ona inspiracją m.in. dla ... zarządzania.
Pewien pracownik naukowy UJ, prowadzący własną firmę doradczą, pan dr hab. Ryszard Stocki, zajmuje się od pewnego czasu badaniem praktyk zarządzania stawiających na godność i uczestnictwo człowieka (dygresja – jego firma była głównym audytorem konkursu “Firma przychylna ludziom”). W sposób zadziwiający okazuje się, iż kierunek zupełnie przeciwny od obecnego w dzisiejszym świecie szufladkowania człowieka i widzenia w człowieku jedynie “zasób ludzki”, kierunek stawiający na pełne uczestnictwo człowieka w działaniu firmy prowadzi też do niesamowitego sukcesu finansowego, jako skutku zadowolenia zarówno pracowników, jak i klientów.
Kierunek ten nazwano Jawnym Zarządzaniem, jako sztandarowy przykład służy na całym świecie Jack Stack, właściciel firmy Springfield ReManufacturing Corporation, której cena akcji na przestrzeni kilkunastu lat wzrosła z 10 centów do 56 dolarów, a zatrudnienie zwiększyło się ze 100 do 900 osób! Można też wspomnieć historię późniejszą linii Southwest Airlines, która niewiele ucierpiała zarówno po słynnym ataku na World Trade Center, jak i po wojnie w Zatoce Perskiej, kiedy to reszta branży straciła ponad 6 mld dolarów w ciągu 2 lat.
Ktoś spyta, jakie ma to znaczenie dla szkoły i edukacji? Przecież tu w ogóle nie chodzi o pieniądze i zyski materialne. Zgadza się, chodzi jednak w jakimś stopniu o wspólne osiąganie celów! Chodzi o to, aby zarówno grupa zarządzająca oświatą, jak i całe grono pedagogiczne danej szkoły, jak i rodzice, jak i sami uczniowie, stanowili wspólną drużynę, która wspólnie zmierza w jednym kierunku, jakim jest dobro i sukces życiowy ucznia. Mam świadomość sporych ograniczeń i efektów ubocznych, jakie niesie ze sobą proste przekładanie zarządzania na oświatę. Bierze się to często również z tego, iż jako cel działalności gospodarczej widzimy produkowanie zysków, a nie na pierwszym miejscu zaspokajanie potrzeb innych i szeroko pojętą służbę. Ponadto zauważmy, iż tu jednak chodzi o coś więcej niż zwykłe usprawnianie, tu chodzi o wspieranie i pielęgnowanie pewnych wartości, które wspierać może również sam system.
Zbyt niewiele mamy czasu, by wprowadzać szerzej w sam system Jawnego Zarządzania w firmach i najbliższe parę zdań będzie jedynie mglistym, pewnie nieco zawieszonym w powietrzu, nakreśleniem jedynie zagadnienia Jawnego Zarządzania w Szkole, jest to jednak zagadnienie, które istotnie zasługuje na uwagę, którego autorem jest w głównej mierze wspomniany wcześniej Pan Ryszard Stocki, a które było również całkiem niedawno prezentowane na jednym z regularnie odbywających się w Warszawie konwersatoriów dla nauczycieli i dyrekcji szkół. Organizuje je Pan. Prof. Andrzej Blikle, praktyk zarządzania, szef słynnej w Warszawie sieci cukierni Blikle, a z tego co mi wiadomo frekwencja na tych spotkaniach jest wciąż wzrastająca.

4. Jawne zarządzanie w szkole

Jednym z fundamentów Jawnego Zarządzania jest informacja zwrotna, tzw. Popularny “feedback”. W biznesie są to pieniądze, a więc jasna dostępna dla wszystkich i przez wszystkich rozumiana informacja finansowa, bilanse, zestawienia, itp. W edukacji oznaczać będzie to to, co w Polsce jest systematycznie i odważnie rozwijane, a więc egzaminy zewnętrzne, które będą mogły stanowić klarowną ocenę szkoły oraz postępu danego ucznia. Punktem docelowym winny być coroczne egzaminy zewnętrzne, które są czytelnym odzwierciedleniem wiedzy ucznia, a do tego systematyczna, a nie od przypadku do przypadku, weryfikacja wiedzy, która później samoistnie przekłada się na egzaminy końcowe. Staje się ona wtedy czymś naturalnym, informacją zwrotną, którą warto mieć i móc wykorzystać, a nie czyhającym na nas wrogiem. Ważne by rozumiała to zarówno weryfikowana w ten sposób szkoła, każdy nauczyciel, jak i sam uczeń. Firma, w której każdy najdrobniejszy pracownik nie boi się informacji finansowej, lecz sam co chwilę wyciąga z niej wnioski, co w jego pracy przynosi korzyści, a co trzeba zmienić, zaczyna przynosić sukcesy. Podobnie będzie ze szkołą, której informacją zwrotną dysponują dyrekcja, wszyscy nauczyciele, rodzice, jak i sami uczniowie. U uczniów znika zresztą problem ściągania – oceny zaczynają nam służyć, a nie zagrażać.
Kolejny filar to solidna edukacja nauczycieli w gestii rozumienia spraw finansowych. Naturalnym jest, iż w takim systemie za uczniem idzie pieniądz, o wyborze szkoły decyduje rodzic, a jego zadowolenie jest jasnym skutkiem nie tylko atmosfery w szkole, ale też dokładnie mierzonych wyników edukacyjnych. Nauczyciel musi rozumieć, jak jego praca wpływa na rentowność szkoły. Jest to dokładnie liczone, a Ci którzy do sukcesu przyczynili się najbardziej są w sposób klarowny nagradzani. Ideałem jest sytuacja współwłasności szkoły przez zespół edukacyjny, który wspólnie pracuje nad sukcesem placówki.
Z tym wszystkim jako kolejny filar powinna być połączona, opracowywana przez cały zespół, strategia szkoły, przełożona na konkretne działania zmierzające do dobrze pojętego sukcesu dziecka, który rozumieją zarówno rodzice, jak i nauczyciele. Cała praca szkoły nakierowana na jasno wytyczony cel poprawi również poziom zaangażowania ucznia. Zapewniam państwa, iż przeciętny uczeń, a nawet student nie ma pojęcia o tym, jakie jego nauka znajdzie przełożenie na dalsze życie. Codziennością są obecnie osoby kończące kolejne studia, czy szkoły, bez jasno wytyczonych celów, z mglistym przekonaniem, że dzięki temu będzie im łatwiej.
Całość związana jest ogromną ilością edukacji, nacisku na zrozumienie celów całego procesu kształcenia zarówno przez rodziców, jak i przez samych uczniów. Tylko wtedy zarówno rodzice, jak i uczniowie będą w naturalny sposób zachęcani do zaangażowania się i pełnego uczestnictwa, co na dłuższą metę jest źródłem prawdziwych sukcesów i rozwoju człowieka. Zamienienie procesu edukacyjnego w swego rodzaju grę (podobnie jak uczynił to Jack Stack z biznesem, tytułując zresztą swoją książkę “The Great Game of Bussiness”), w której na bieżąco punktowani wspólnie (jako uczniowie, rodzice, nauczyciele i dyrektorzy szkół) walczymy o jak najlepsze rezultaty, jest szansą na znacznie lepsze efekty procesu edukacyjnego, ale jest również ogromnym wyzwaniem i masą ciężkiej pracy, jaka jest konieczna, by zostało to wdrożone.
Nie jest to rzecz jasna obejmująca wszystko recepta na sukces. Żaden system nie jest w stanie w pełni zrozumieć człowieka i do żadnego z takich systemów nie da się procesu wychowania sprowadzić. Jest to jednak pewna propozycja kierunku, w jakim system zarządzania szkołą mógłby podążać, aby zaangażowanie każdego z uczestników tego procesu, było jak najlepiej wykorzystane. Problemem jest tu ogromna spuścizna komunizmu, jaka została w naszej mentalności w postaci braku inicjatywy i czekania, aż zrobi coś za mnie system. Biegunem drugim jest z kolei kapitalistyczny indywidualizm szukający własnych celów, uprzedmiotawiający wszystko dookoła. Pośrodku stoi jednak koncepcja uczestnictwa, z przepiękną w Polsce spuścizną solidarności oraz pojawiającymi się już w czasach zaborów przykładach jawnego zarządzania w przedsiębiorstwie Gazolina na Śląsku. Zadbanie o jej dojrzewanie i rozumienie już w szkołach będzie dorastanie młodych ludzi do pewnego “złotego środka” pomiędzy socjalistyczną obojętnością, a kapitalistycznym wyścigiem szczurów.
Jak pisał w swoim artykule Pan docent Stocki: “Jawne zarządzanie to sposób patrzenia na ludzi. To nieme założenie, że uczestnictwo jest najgłębszą naturą człowieka, a zarówno totalizm, jak i indywidualizm pojawiają się tam, gdzie zdolności uczestnictwa odmawia się racji istnienia.”
Ten właśnie sposób patrzenia, obok osobistych wniosków młodych ludzi na temat szkoły, pozwoliłem sobie, nieco może nieudolnie, przedstawić jako owoc poszukiwań, jakie w gronie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży podejmujemy, aby lepiej zarządzać naszym stowarzyszeniem, ale i pracować nad przemianą naszego otoczenia.

Michał Baran
Prezes Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży 
Diecezji Tarnowskiej 

 

 

 


kontakt: ak@diecezja.tarnow.pl