33-100 Tarnów, ul. Legionów 30,   poniedziałek, środa, piątek - godz. 10- 12,   telefon: 0-14 63-17-347

Dekrety i Listy Pasterskie Biskupi do Akcji Katolickiej Materiały n/t Akcji Katolickiej Program działania i terminarz
Rada Instytutu Zarząd Instytutu Uchwały Rady Instytutu Wykaz oddziałów parafialnych
Różaniec w Radio Plus Asystenci Dekanalni Statut i Regulamin Sztandar
 

„Szkoła jakiej chcemy dla naszych dzieci”
Referat prezentujący stanowisko rodziców – 
członków Akcji Katolickiej Diecezji Tarnowskiej

 

Gródek nad Dunajcem 06.06.2007.

„Szkoła jakiej chcemy dla naszych dzieci”
Referat prezentujący stanowisko rodziców – 
członków Akcji Katolickiej Diecezji Tarnowskiej

Wstęp.

        Szlachetne wychowanie dzieci i młodzieży to najważniejsze zadanie każdego pokolenia ludzi dorosłych, gdyż nic poza dobrym wychowaniem nie może zapewnić dobrej przyszłości ani poszczególnych rodzin, ani całego narodu i państwa.
Podstawą każdego odpowiedzialnego wychowania jest pedagogika personalistyczna, gdyż jako jedyna traktuje wychowanka jako osobę. Jest to system pedagogiczny, będący praktyczną aplikacją zasad wychowania chrześcijańskiego. Jego fundamentem jest antropologia biblijna, a zwłaszcza wizja człowieka zawarta w Ewangelii.
W procesie wychowania absolutnie najważniejsza jest osoba wychowawcy. Najdoskonalszym wychowawcą jest Chrystus, gdyż On jeden w pełni zna prawdę, która wyzwala oraz miłość, która przemienia. Zastępcami Chrystusa na ziemi są dla dziecka jego rodzice.
Zacznijmy od przypomnienia podstawowego „dogmatu” pedagogiki personalistycznej: Szkoła, choć ogromnie ważna w wychowaniu, nie jest w nim jednak najważniejsza. W wychowaniu najważniejsza jest rodzina. Dominujące cechy młodego pokolenia kształtują się głównie w rodzinie.

Rodzice – pierwszymi wychowawcami.

        Pierwszymi i niezastąpionymi wychowawcami są rodzice; szkoła może jedynie wspomagać proces wychowawczy prowadzony przez rodzinę.
Dlaczego pierwsze miejsce w wychowywaniu dzieci należy do rodziców? Zwróćmy uwagę na Boży pomysł na człowieka. To przecież nie przypadek, 
że Pan Bóg w swoich stwórczych zamysłach postanowił, żeby nowi ludzie rodzili się z miłości swoich rodziców. Stwórcy chodzi o to, żeby nowy człowiek urodził się i wychowywał wewnątrz tej samej miłości swoich rodziców, dzięki której w ogóle został poczęty.
Dziecko powinno być kochane wewnątrz tej miłości, która jest od niego wcześniejsza, tzn. w miłości swoich rodziców, ostatecznie zaś — w miłości Boga. Dopiero wtedy nie będzie nam groziła postawa własnościowego stosunku do dziecka. 
Dzieci są darem - depozytem od Pana Boga, rodzice – pierwszymi wychowawcami. Jak realizujemy to powołanie? Permanentne powołanie...
DO RODZICIELSTWA, NIE TYLKO FIZYCZNEGO, ALE I DUCHOWEGO, spełnianego właśnie poprzez wychowanie.... 
Rok duszpasterski 2007 przeżywamy w Polsce pod hasłem: „Przypatrzmy się powołaniu naszemu”. Przypatrywanie się własnemu powołaniu - taka refleksja nad tajemnicą człowieka, jest każdemu z nas potrzebna po to, byśmy mogli żyć mądrze i szlachetnie, czyli w sposób godny naszej niezwykłej godności dzieci Bożych, i wypełniać dobrze nasze najwznioślejsze zadanie jako rodzice 
i nauczyciele – wychowanie DO MIŁOŚCI.
Jak zatem wychowujemy nasze dzieci do miłości Boga, bliźniego, Ojczyzny? 
Pierwszym wzorem, z którym dziecko się spotyka na drodze wychowania są rodzice, którzy swoim przykładem uczą, jak ma postępować. Rola rodziców jest rolą zasadniczą, wiodącą w procesie wychowawczym dziecka. To na rodzicach spoczywa największy obowiązek wychowania młodego pokolenia poprzez zabezpieczenie podstawowych potrzeb i stworzenia warunków do prawidłowego rozwoju. To rodzice kształtują u dziecka poprawne zachowanie, postępowanie zgodne z przyjętymi wartościami i zasadami, rozróżnianie dobra 
i zła, uczą szacunku dla tradycji, wyrabiają kulturę osobistą. Jeżeli wykonują te zadania rzetelnie, prawidłowo też przygotują dziecko do podjęcia obowiązku szkolnego. 
           "A jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego" ostrzega św. Paweł w Liście do Tymoteusza (1 Tm. 5,8). Jest to bardzo silne napomnienie. Kontekst tego wersetu nie ogranicza się tylko do zabezpieczenia finansowego, ale dotyczy także wsparcia emocjonalnego, doradzania, potrzeby towarzystwa i innych sposobów wspierania przez wierzącego tych, którzy podlegają jego opiece.
Dla człowieka wierzącego - w jego hierarchii ważności - rodzina powinna znajdować się tuż za Bogiem. „Twierdzą nam będzie każdy próg” – te słowa Roty to drogowskaz aktualny nie tylko w czasach bezpośredniego zagrożenia, ale i obecnego, bardziej podstępnego, zakamuflowanego - nazywającego przewrotnie „tolerancją” - przyzwolenie na zło czy „wolnością” - destruktywną samowolę.
Żyliśmy w czasach, kiedy – jak pisał Stanisław Barańczak - słowo "bezpieczeństwo" budziło dreszcz grozy, słowo "prawda" było tytułem gazety, słowa "wolność" i "demokracja" podlegały służbowo generałowi policji. „ Jak to się stało, żeśmy się zaczęli w to bawić? W te igraszki słów? W te kalambury, przejęzyczenia, odwrócenia sensu, w tę lingwistyczną poezję?” – retorycznie pytał Barańczak .
Niestety, do dzisiaj „nie przestaliśmy się w to bawić”. Ciągle żyjemy w czasach przedefiniowanych wartości.
Jak zatem formować siebie, by móc w pełni realizować nasze powołanie jako rodziców? Zadaniem chrześcijańskich małżonków i rodziców jest najpierw troska o rozwijanie bogactwa własnego człowieczeństwa oraz o zachowanie stanowczej wierności własnemu powołaniu. Wierność ta oznacza zwłaszcza wierność łasce sakramentu małżeństwa, a także wierność zobowiązaniom wychowawczym, jakie przyjęliśmy na siebie wobec własnych dzieci, prosząc dla nich o chrzest. Wierność przysiędze małżeńskiej to wysiłek, by podtrzymywać i pogłębiać miłość do współmałżonka. Pierwszym bowiem sposobem kochania dzieci jest wzajemna miłość ich rodziców. „Największy dar, jaki ojciec może dać dzieciom, to prawdziwie kochać ich matkę”. Dzieci mogą czuć się kochane i bezpieczne jedynie wewnątrz miłości rodziców! 
Drugim zadaniem rodziców jest odnoszenie się do swoich dzieci z czułością 
i miłością mądrą, czyli z miłością wychowującą - "Wdrażaj chłopca w prawidła jego drogi, a nie zejdzie z niej i w starości." radzi Księga Przysłów. (Prz 22,6) 
W innych księgach Biblii też znajdujemy wskazówki na temat wychowania.
"Koń nieujeżdżony jest narowisty, a syn zostawiony samemu sobie staje się zuchwały. "Rozpieszczaj dziecko, a wprawi cię w osłupienie, baw się nim, a sprawi ci smutek" (Syr 30, 8-9). Karność zdobyta dzięki wychowaniu w rodzinie jest gwarantem pomyślności w życiu (Prz 23,12). 
Karcenie nie jest kaprysem rodziców. Ojciec rodziny podobny jest do Ojca niebieskiego, który jeśli karze swe dzieci, to tylko dlatego, że je kocha, kierując się ich dobrem: "Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę" 
(Ap 3,19; por Prz 3,12). 
W Nowym Testamencie Jezus poucza nas w przypowieści o mądrze kochającym ojcu i marnotrawnym synu. Nawet wtedy, gdy syn szlachetnego ojca odchodzi, to zabiera on ze sobą uczciwie uformowane sumienie. 
A co robi ojciec? Boleśnie cierpi razem z synem, ale rozumie, że tylko osobiste cierpienie błądzącego może mu otworzyć oczy i skłonić do zmiany postępowania. Dopóki syn błądzi, ojciec nie udziela mu pomocy i nie przeszkadza ponosić naturalnych konsekwencji popełnianych błędów.
Istotą niezawodnego wychowania jest nie tylko formowanie prawego sumienia, ale także fascynowanie synów i córek życiem w miłości, czystości, wierności 
i radości. Mądre wychowanie to w praktyce wprowadzanie dzieci i młodzieży w dojrzałe więzi, chronione dojrzałą hierarchią wartości, opartą na dobru, prawdzie i pięknie. Warunkiem takiego wychowania jest przyprowadzanie młodych ludzi do Boga, który jest najlepszym wychowawcą człowieka. 


Reasumując:
Nie jest możliwy rozwój dzieci i młodzieży w sposób spontaniczny, a zatem bez mądrej pomocy ze strony dorosłych, bez stawiania wymagań i bez pozytywnych wzorców, którymi młodzi mogliby się fascynować. Dojrzałe wychowanie jest największym darem, jaki dorośli mogą ofiarować młodemu pokoleniu. Czas to miłość mówił ks. kardynał Stefan Wyszyński. Ofiarujmy naszym dzieciom czas! Od tego zacznijmy.
I pamiętajmy: Miłość nie potępia – miłość oczyszcza i dźwiga.


Gdyby rodzice pamiętali o swoich obowiązkach wychowawczych, szkoła miałaby ułatwione zadanie. Bywa niestety i tak, że rola rodzica w procesie wychowawczym jest znikoma lub zła. Wtedy szkoła – jako instytucja oświatowa – musi przejąć ten obowiązek na siebie. Nie można tego zignorować lub zlekceważyć; dziecko powinno być wychowywane, a nie chowane!


Chrześcijańska wizja człowieka w programie wychowawczym szkoły.

Wiemy, jak bardzo trudna — mówiąc z pozycji interesów i praw rodziny oraz narodu — była nasza szkoła po zakończeniu wojny, kiedy stała się po prostu terenem walki ideologicznej, miejscem laicyzacji i sprzeczności między oficjalnym nauczaniem państwowym a tym, co czuł naród, czego pragnęła przeciętna polska rodzina, zwłaszcza rodzina wierząca - mówił JP II we Włocławku, dokładnie 6 czerwca 1991r.
Systemy totalitarne zawsze dążyły do tego, by z nauczycieli uczynić posłuszne narzędzia do rozpowszechniania swoich ideologii, przez co przyczyniały się do spadku ich autorytetu. System komunistyczny manipulował edukacją i wychowaniem bez ograniczeń i bez jawnego sprzeciwu ze strony pedagogów i rodziców. Rodzice współczesnych nastolatków byli „wychowywani” w komunistycznych szkołach na fikcyjnych wzorcach równie fikcyjnych „bohaterów socjalizmu”. Z kolei ich dzieci nie są teraz w ogóle wychowywane w polskich szkołach, gdyż po 1989 roku marksistowskie fikcje zostały niemal natychmiast zastąpione równie szkodliwymi ideologiami „postępowych” liberałów. Ta liberalizacja w nauczaniu i wychowaniu przenika polskie szkoły. Przez ostatnich kilkanaście lat „nowocześni” pedagodzy — wbrew oczywistym faktom! — powtarzali i powtarzają archaiczne mity o spontanicznej samorealizacji, o szkole neutralnej światopoglądowo (mimo, że niektóre światopoglądy są przestępcze!) czy o wychowaniu bez stresów, 
a zatem także bez ponoszenia przez uczniów konsekwencji ich własnych czynów. 
Ideologia liberalizmu oparta jest na wyjątkowo naiwnej koncepcji człowieka. Dzisiaj niestety wielu dorosłych proponuje dzieciom i młodzieży wartości drugorzędne w miejsce wartości podstawowych. Tak jest na przykład wtedy, gdy ktoś demokrację czy tolerancję stawia ponad miłością, prawdą czy odpowiedzialnością.
Ideologia liberalnej wolności atakuje i podważa rozumowe zasady i wartości cywilizacyjne, kształtujące dotychczas ludzkie myślenie i zachowanie. I tak głosi:
- wolność myśli - wyzwolonej z rygorów logiki, filozofii i prawdy ("Nie ma jednej prawdy, każdy może mieć swoją"),
- wolność słowa - wyzwolonego z obowiązku wyrażania obiektywnej prawdy,
- wolność uczuć - wyzutych z naturalnych i rodzinnych wartości,
- wolność czynów - zwolnionych z realizacji dobra, wyzwolonych z obowiązków i rygorów moralnych,
- wolność sztuki - wyzwolonej z kryteriów piękna i harmonii,
- wolność nauki - wyzwolonej z filozoficznych i metodologicznych schematów oraz z respektowania praw natury.
Dzisiaj mamy wreszcie szansę na uwolnienie polskich szkół z ideologii liberalizmu opartego na wyjątkowo naiwnej koncepcji człowieka. Jaka więc ma być szkoła? Jako chrześcijańscy rodzice mamy obowiązek domagać się, by z naszymi dziećmi realizowano w polskiej szkole program wychowawczy oparty na chrześcijańskiej wizji człowieka, by zawarta w nim była czytelna hierarchia wartości, by zachodziła spójność między wychowaniem w domu i szkole. Wszak wychowanie jako opiekuńcze i kształcące działanie ludzi dorosłych ma przygotować młodych do udziału w dobrach będących podstawą życia społecznego; jest ono celowym oddziaływaniem wszystkich współuczestniczących w procesie wychowawczym, aby kształtować w wychowankach określone wartości, uczucia, postawy, dążenia.
Zasada zerowej tolerancji, oczekiwana i przyjęta przez nas z aprobatą, musi odnosić się nie tylko do demoralizatorów na zewnątrz szkoły, ale również do deprawatorów wewnątrz szkoły, a zatem do tych pedagogów, psychologów 
i socjologów, którzy nadal głoszą toksyczne mity o tym, że wychowankowie powinni kierować się subiektywnymi przekonaniami, że sami sobie nie wyrządzą krzywdy, że nie wolno im niczego „narzucać”, ani nawet niczego proponować. Nic tak nie szkodzi wychowaniu jak mit o wychowaniu przez brak wychowania. W pedagogice — podobnie jak w medycynie — obowiązuje zasada: primum non nocere! (po pierwsze nie szkodzić!) Jeśli chcemy, by młode pokolenie Polaków mogło zdobyć solidne wychowanie i wykształcenie, to nie pozwólmy, by w naszych szkołach nadal bezkarni byli demoralizatorzy i fałszywi prorocy łatwego szczęścia, a zatem szczęścia osiągniętego bez zasad moralnych, bez czujności i dyscypliny.
„Duch tego świata” - mówił w Toronto podczas Światowego Dnia Młodzieży w 2002r. Ojciec Święty Jan Paweł II oferuje wiele fałszywych złudzeń oraz karykatur szczęścia. Nie ma chyba głębszej ciemności niż ta, która przenika duszę młodych ludzi, kiedy to fałszywi prorocy gaszą w nich światło wiary, nadziei i miłości. Największym podstępem i najgłębszym źródłem nieszczęścia jest złudzenie odkrywania życia poprzez wykluczenie Boga, odnajdywania wolności poprzez wykluczenie prawd moralnych oraz osobistej odpowiedzialności” (Jan Paweł II, Toronto 2002r.)
Nie możemy dopuścić do wykluczenia Boga, wykluczenia prawd moralnych oraz odpowiedzialności i wprowadzenia do naszych szkół relatywizmu moralnego. Domagajmy się czytelnej hierarchii wartości w programach szkolnych, w doborze dyrektorów, wychowawców i nauczycieli. Dziecko najlepiej uczy się przez przykład. Jak mówi łacińska sentencja: verba docet, exempla trahunt (słowa uczą, przykłady pociągają). 
Podczas pielgrzymki do Polski w 1991r. Jan Paweł II przypomniał wszystkim rodzicom i wychowawcom: Młody człowiek jest wrażliwy na prawdę, sprawiedliwość, piękno, na inne wartości duchowe. Młody człowiek pragnie odnaleźć siebie samego, dlatego szuka, czasem burzliwie szuka, prawdziwych wartości i ceni tych ludzi, którzy ich nauczają i według nich żyją. 
(JPII Włocławek 1991)
Zwracając się w Łowiczu 1999r do wychowawców i nauczycieli stwierdził : Młodzi was potrzebują. Oni poszukują wzorców, które byłyby dla nich punktem odniesienia. Oczekują odpowiedzi na wiele zasadniczych pytań, jakie nurtują ich umysły i serca, a nade wszystko domagają się od was przykładu życia.
A soborowa Deklaracja o wychowaniu chrześcijańskim tak ujmuje te kwestie:
„Piękne (...) i wielkiej doniosłości jest powołanie tych wszystkich, którzy pomagając rodzicom w wypełnieniu ich obowiązku i zastępując społeczność ludzką, podejmują w szkołach zadania wychowawcze; powołanie to wymaga szczególnych przymiotów umysłu i serca, jak najstaranniejszego przygotowania i ciągłej gotowości do odnowy i dostosowania” 
(Deklaracja o wychowaniu chrześcijańskim, 5).
Przytoczę raz jeszcze słowa Ojca Św. wypowiedziane w Toronto, nota bene 
w tym najbardziej wieloetnicznym mieście świata (tytuł nadany przez ONZ): źródłem nieszczęścia jest złudzenie odkrywania życia poprzez wykluczenie Boga, odnajdywania wolności poprzez wykluczenie prawd moralnych oraz osobistej odpowiedzialności
Konieczne jest zatem opracowanie i konsekwentne realizowanie w szkołach programów wychowawczych, dzięki którym szkoła może znowu stać się rzeczywiście domem bogatszego człowieczeństwa, czyli - jak pięknie to ujął ks. dr Marek Dziewiecki, psycholog katolicki, który nie mógł być obecny na dzisiejszej konferencji, ale udostępnił nam swoje publikacje i (podzielił się z nami swoimi przemyśleniami) przemyślenia - miejscem kształtowania arystokracji ducha. 
Tu pewna dygresja: czy wiedzą Państwo, jaka jest etymologia wyrazu „szkoła”? Po grecku schole (odpowiednik łacińskiego otium) znaczy „odpoczynek”, jednak nie odpoczynek fizyczny, odpoczynek w sensie anapausis, w sensie „napracowałem się, więc muszę odpocząć”. Wyrazem schole Grecy określali odpoczynek duchowy, polegający na przebywaniu wśród ludzi, którzy wzajemnie są sobie życzliwi, na wspólnym poszukiwaniu prawdy, dzieleniu się nią oraz radowaniu się z jej znalezienia. Schole to również odpoczynek radowania się wzajemną bliskością, to satysfakcja z pogłębiania naszych wzajemnych więzi. Jak widzimy, starożytni Grecy wspaniale wyczuli, 
o co chodzi w wychowaniu.
W odpowiedzialności za wychowanie młodego pokolenia oraz kształt przyszłego społeczeństwa przywróćmy formułę „Bóg, honor, Ojczyzna” jako fundament działań wychowawczych. W tym zawołaniu zawarta jest polska wielowiekowa tradycja wychowawcza, która streszcza narodową i kulturową tożsamość kraju wyrastającą z wierności podstawowym i uniwersalnym wartościom ludzkim, narodowym i tradycyjnym. Przywiązanie do tych wartości wynikało z chrześcijańskiego wymiaru kultury polskiej i chrześcijańskiej wizji człowieka, leżącej u podstaw kultury europejskiej. Ideałem tej kultury jest człowiek żyjący w prawdzie, ceniący wolność, czyniący dobro, kierujący się miłością, dostrzegający piękno świata, rozwijający w sobie cnoty roztropności, męstwa, sprawiedliwości, umiarkowania. No właśnie – cnoty, czyli pewne – dyspozycje, sprawności do działania, które trzeba wypracować. Niektórzy polscy filozofowie szukając przyczyn kryzysu wychowania zwracają uwagę na dwa podejścia do kwestii wychowania. Pierwsze, związane z filozofią klasyczną, opiera się na aretologii, czyli teorii cnót, a drugie, pochodzące z tradycji idealizmu filozoficznego, bazuje na teorii wartości - aksjologii. Dominacja tej drugiej koncepcji jest odpowiedzialna za współczesny kryzys kultury 
i wychowania. Określając zadania szkoły Jan Paweł II mówił także i o tym: Szkoła winna stać się kuźnią cnót społecznych tak bardzo potrzebnych naszemu narodowi.(JP II Łowicz).
Młodzież i dzieci są przyszłością świata, są przyszłością narodu i Kościoła, są tą przyszłością oni, młodzi ludzie, ale są nią w oparciu o rodzinę, o szkołę, 
o Kościół, o naród, o cały naród
... nie wystarczy patrzeć tylko w wyimaginowaną przyszłość, ale trzeba ją już teraz jakoś tworzyć, trzeba mieć przed oczyma całą tradycję narodu, społeczeństwa, państwa. Powiedział ktoś słusznie, że narody, które tracą pamięć, schodzą do rzędu plemienia. (JP2 Włocławek)
Jakże ważne jest obecnie wychowanie patriotyczne młodego pokolenia! 
Nie pozwólmy deprecjonować dorobku polskiej nauki i kultury, pomagajmy nauczycielom promować Polskość, włączajmy się jako rodzice chociażby 
w przygotowanie szkolnych obchodów świąt narodowych, rocznic patriotycznych wydarzeń. Niezwykle istotną dla jestestwa i tożsamości narodu potrzebą chwili wydaje się być dzisiaj rozbudzenie poczucia godności narodowej.
Eksponowanie osiągnięć wielkich Polaków to wspaniała lekcja patriotyzmu, przyczyniająca się do wzmocnienie dumy narodowej. Ciągle za mało zdajemy sobie sprawę z tego, jak znaczący i wielostronny był wkład Polaków w cywilizację świata. To prawdziwy skarb, którym możemy i powinniśmy się chlubić. Mimo, iż wielu odkryć czy wynalazków nasi rodacy dokonali na emigracji, a współcześnie też na ogół za granicą naszego kraju (dlaczego? to już temat na osobną konferencję, poświęconą kondycji materialnej polskiej nauki i szkolnictwa wyższego), to w ten potencjał umysłowy zostali wyposażeni dzięki polskiej szkole – wykształceniu tu zdobytemu. Kto wie (i ile procent stanowią wśród nich Polacy), że tak prężnie rozwijająca się dziś w świecie informatyka opiera się na polskiej szkole logiki, że twórcą mostu nad Niagarą i budowniczym kolei kanadyjskiej był inż. Kazimierz Gzowski, powstaniec listopadowy, że odkrywcą pierwszego pozasłonecznego układu planetarnego jest prof. Aleksander Wolszczan...Takich przykładów można podać setki lub więcej... Można podać, ale czy ktoś to robi? To przecież promocja polskości, umacnianie narodowej tożsamości... Bardzo trafne wydają się być działania Ministerstwa Edukacji Narodowej zmierzające do przypomnienia naszej chlubnej przeszłości, a w rezultacie niezaprzepaszczanie narodowego dziedzictwa. Należy je rozszerzać i na współczesność! Wielkie uznanie dla działań obecnego rządu – myślę tutaj o programie „Patriotyzm jutra” czy pomyśle dofinansowania wycieczek edukacyjnych do miejsc pamięci narodowej „Podróże historyczno-kulturowe w czasie i przestrzeni”. My chcemy dla naszych dzieci takiej szkoły, która - przypominając chlubną przeszłość, spełni także pokrzepiającą rolę, umacniając narodową tożsamość w czasie groźnych dla niej wyzwań. Czerpmy z bogatego dorobku minionych pokoleń 
i na miarę własnych sił – twórzmy nowy! 
Gdzie – jak nie tu – winniśmy wołać za poetą: „Jest tyle sił w narodzie, jest tyle mnogo ludzi, niechże w nie Duch Twój wstąpi i śpiące niech pobudzi” (Wyspiański).

Rodzina nie może pozostać sama w tym odpowiedzialnym obowiązku wychowania. Potrzebuje pomocy i oczekuje jej ze strony Kościoła i państwa. Chodzi tu nie o wyręczanie rodziny w jej obowiązkach, ale o harmonijne zjednoczenie wszystkich w tym wielkim zadaniu przypominał. JPII w Łowiczu. 
Istnieje więc pilna potrzeba odbudowania autorytetu rodziców i nauczycieli, 
a później ich wspólna praca od podstaw tak, jak w pozytywiźmie - bez uprzedzeń i zrażania się trudnościami, z chrześcijańską nadzieją, że wysiłki nie pójdą na marne, że tam, gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na właściwym miejscu. 
„Po owocach ich poznacie” – w tych słowach Chrystus odnosi się do wszystkich wychowawców oraz do wszelkich systemów pedagogicznych. Od dwóch tysięcy lat wychowanie oparte na Ewangelii przynosi owoce w postaci ludzi świętych i szlachetnych, którzy potrafią pozytywnie przemieniać oblicze tej ziemi. Chrześcijańska pedagogika uformowała najwspanialsze postaci XX-tego wieku: Jana Pawła II i Matkę Teresę z Kalkuty. To nie przypadek, że takich owoców nie przyniósł żaden inny system wychowania. Nie trzeba więc wyważać otwartych drzwi, trzeba korzystać ze skarbca Ewangelii Chrystusowej i - jak to mamy zapisane w statucie AK - przenikać wartościami ewangelicznymi całe życie społeczne.


Szkoła aktywizująca młodzież do samowychowania.

Musicie od siebie wymagać, nawet, gdyby inni od was nie wymagali...
(Jan Paweł II)
Przejmujące, bezpośrednie odwołanie się do młodych, którym zabrakło przewodników...Te znane chyba wszystkim słowa Ojca Św. wypowiedziane 
w 1983r. na Jasnej Górze odczytać można jako swoisty zarzut pod adresem wychowawców, ale też jako zachętę do pracy nad sobą. 
Do was należy położyć zdecydowaną zaporę demoralizacji, zaporę, zaporę tym wadom społecznym, których ja tu nie będę nazywał po imieniu, ale o których wy sami doskonale wiecie - apelował do młodych Jan Paweł II. Doświadczenia historyczne mówią nam o tym, ile kosztowała cały naród okresowa demoralizacja. Dzisiaj, kiedy zmagamy się o przyszłość życia społecznego zależy od tego, jaki będzie człowiek...a więc czuwajcie! Przypominam: te słowa zostały wypowiedziane przed 21 laty, ale czy straciły na aktualności?
I dalej Papież wyjaśniał: Czuwam – to znaczy czuję się odpowiedzialny za to wielkie dziedzictwo, któremu na imię Polska.
To, co kosztuje właśnie stanowi wartość. Nie można być prawdziwie wolnym bez rzetelnego i głębokiego stosunku do wartości. Nie pragnijmy takiej Polski, która by nas NIC nie kosztowała. 
Natomiast czuwajmy przy wszystkim ,co stanowi autentyczne dziedzictwo pokoleń, starając się wzbogacić to dziedzictwo. Naród jest przede wszystkim bogaty ludźmi, bogaty człowiekiem, bogaty młodzieżą ,bogaty każdym, który czuwa w imię prawdy – ona bowiem nadaje kształt miłości. 
Szkoła, spełniając bardzo ważną rolę w systemie kształcenia i wychowania, nie może zastąpić rodziców i zrealizować wszystkich zadań, jakie powinna wypełnić rodzina. 
Jednak ze smutkiem należy stwierdzić, że większość obecnych problemów 
i trudności dydaktyczno – wychowawczych wynika bezpośrednio z faktu, że coraz więcej rodzin nie wywiązuje się ze swoich funkcji opiekuńczych 
i wychowawczych we właściwy sposób, nie wdraża dzieci do systematycznej nauki, nie stawia wymagań, nie kształtuje właściwego systemu wartości.
I tu od szkoły oczekujemy ukazania celu i wskazania dróg dojścia do niego, zwłaszcza osobom zaniedbanym wychowawczo; oczekujemy pomocy młodym, by stali się aktywni w poszukiwaniu prawdy, pomocy w rozbudzeniu ich apetytów na samokształcenie osobowości. 
Oczekujemy od szkoły, by wprowadzała wychowanków w takie więzi 
i wartości, które chronią ich rozwój i prowadzą do trwałego szczęścia. Oczekujemy dobrych wychowawców -realistów. Takich, którzy przekonają młodych, że nie jest możliwa spontaniczna samorealizacja, że wiedza nie jest jeszcze mądrością, że być przyjacielem samego siebie to stawiać sobie mądre i twarde wymagania. Stawiać sobie...a więc wymagać od siebie...Nie przyjmować roszczeniowej postawy, często niestety obecnie prezentowanej: brać, niczego w zamian nie dając.
Dzięki wychowawcom, którzy pomogą młodym przyjąć odpowiedzialność za własne życie, a w przyszłości mądrze nim pokierować, szkoła staje się miejscem prawdziwego rozwoju, a wychowankowie bardziej cieszą się tym, kim są niż tym, co posiadają.
Sobór Watykański II uczy, iż szkoła "mocą swego posłannictwa kształtuje (...) władze umysłowe, rozwija zdolność wydawania prawidłowych sądów, wprowadza w dziedzictwo kultury wytworzonej przez przeszłe pokolenia, kształci zmysł wartości, przygotowuje do życia zawodowego, sprzyja dyspozycjom do wzajemnego zrozumienia się, stwarzając przyjazne współżycie wśród wychowanków różniących się charakterem czy pochodzeniem" (Deklaracja o wychowaniu chrześcijańskim, 5).
Oto w wielkiej syntezie zadanie szkoły, która ma kształcić i wychowywać. 
JAK MA TO ROBIĆ?
Przede wszystkim rzetelnie nauczać, rozbudzać pasje poznawcze, zaciekawiać przedmiotem, fascynować nauką, kształtować wrażliwości na piękno i wartość Wszechświata. Działania, podporządkowane tym pierwszorzędnym celom mogą przybrać różne formy – koła zainteresowań, zajęcia pozalekcyjne, wyjazdy edukacyjne, wycieczki dydaktyczne, wykorzystanie technik multimedialnych itp. sposoby uatrakcyjniające proces nauczania i wychowania, zachęcające do poszukiwań, do podejmowania wysiłku na rzecz samorozwoju, przynoszącego satysfakcję intelektualną i duchową.
Jaki jest warunek konieczny, acz nie wystarczający, powodzenia tak rozumianego posłannictwa szkoły? Śmiem twierdzić, że jej elitarność. Upowszechnienie oświaty, a zwłaszcza polityka wyrównywania szans, siłą rzeczy musiała doprowadzić do obniżenia poziomu kształcenia.
Wykształcona młodzież lat 60-tych, 70-tych, a obecnie pokolenie 50-ciolatków, z powodzeniem radząca sobie w wolnej gospodarce, nie zdobywała wiedzy w warunkach faktycznej, jak to jest obecnie, powszechnej dostępności do szkół. Uczenie się w szkołach w sposób zorganizowany przez państwo było PRZYWILEJEM. Na szczeblu podstawowym dość powszechnym (85-90% zakończonych powodzeniem), na szczeblu szkół ponadpodstawowych kończących się egzaminem maturalnym już nie powszechnym (tylko 30% populacji kontynuuje naukę w takich szkołach a maturę zdaje 80 procent z nich), wyżej już tylko garstka korzysta z tego przywileju jakim jest szkoła wyższa. W takich warunkach społeczeństwo nie traktuje szkoły jak obecnie, jako usługodawcy oferującego towar pierwszej potrzeby w ilościach hurtowych po niskiej cenie, ostro domagając się od państwa, czyli kolejnych rządów, aby był ponadto świetnej jakości. Liberalizm stworzył taki chory, patologiczny stan, w którym całe pokolenie uczniów i rodziców nabrało przekonania, że KAŻDY człowiek MUSI mieć wykształcenie co najmniej na szczeblu licencjackim, a jeśli nie, to z pewnością wina leży po stronie władzy. Taki stan nazywamy DEMORALIZACJĄ . Powszechnie oczekuje się otrzymania dyplomów, tak jak świeżych bułeczek od piekarza. Tylko, że w tym przykładzie towar ten jest oferowany za pieniądze na wolnym rynku, a nie za podatki w warunkach praktycznego monopolu państwa. Powstała groźna pokoleniowa deformacja w myśleniu o oświacie polegająca na tym, że odwrócono relację szkoła-uczeń z naturalnej (konserwatywnej) – szkoły otwiera się po to, aby młodzi obywatele MOGLI ZDOBYWAĆ WIEDZĘ, KTÓREJ PRAGNĄ na relację nienaturalną (liberalną) – młodzież MUSI CHODZIĆ DO SZKOŁY, bo tam się uczy i wychowuje. Skoro musi to chodzi! Siedzi w ławkach, później chodzi po klasie (z nudów), następnie zaczepia kolegów, dalej nauczycieli, itd., itp. – resztę znamy. A czemu się nudzi? Bo musi chodzić do szkoły. 
Jak przerwać to błędne koło? Może w sposób, który niejednym wyda się drastyczny: zmienić jedną CYFRĘ w ustawie o systemie oświaty 
i konsekwentnie we wszystkich ustawach z nią powiązanych. Którą? Na jaką? Tę 8-kę w liczbie lat ucznia, określającej wiek GWRANTOWANEGO prawa do oświaty na 4-kę. Czyli nie 18 lat a 14! I cierpliwie poczekać - następne pokolenie, czyli ok. 20 lat. 
Jakie będą skutki takiej zmiany? W krótkim czasie - negatywne, jak zwykle gdy się coś naprawia, co ktoś popsuł – część młodzieży przestanie chodzić do szkoły, bo skoro się nie musi, to po co? W średniej perspektywie czasowej (2,3 do 5 lat) pierwsze pozytywne – młodzież chodząca do szkoły zaczyna się uczyć w normalnych warunkach, bo tamci już nie przeszkadzają, i osiąga coraz lepsze rezultaty. W końcu, gdy się okaże, że wiedza się opłaca, boć tak jest w istocie, do szkół wrócą także i tamci, ale jakże już odmienieni! Proste? Właśnie! I pilne! Bo w przeciwnym razie demoralizacja przekształci to, co zostało, w ruinę oświaty, na której gmachu pierwsze rysy już widać. A nawet nie rysy, ale spore pęknięcia. Można przyjąć bez dowodu, że ta gorsza połowa młodzieży w szkołach gimnazjalnych już nie wie, po co jest szkoła i dlaczego musi do niej chodzić, a ta lepsza nie rozumie dlaczego musi uczyć się w takich warunkach i dlaczego państwo nic nie robi, żeby to zmienić. Bez ocknięcia się z tego koszmaru, w jakim tkwi polski system oświatowy i bez powrotu do właściwych w nim relacji polska szkoła stanie się już nie długo jednym z wielu ośrodków wychowawczych, poprawczych a nie podwaliną, fundamentem nauki polskiej, która w epoce przedliberalnej miała się wszak nieźle.

Proponując zmianę liczby w ustawie przeszłam w sposób ciągły od pryncypiów do pragmatyki. 


Współpraca rodziców ze szkołą

Jak ma wyglądać współpraca rodziców ze szkołą? 
Pedagogika personalistyczna bardzo mocno podkreśla możliwość oraz konieczność współpracy szkoły z rodziną w wychowywaniu dziecka. 
Kompetencje Rady Rodziców – współudział, a więc i współodpowiedzialność. Należy tu rozważyć : prawo do decydowania w sprawach nauczania 
i wychowania – w jakim zakresie? Współpraca ze szkołą, czuwanie nad kierunkiem i poziomem nauczania poprzez autentyczne uczestnictwo 
w pracach Rady Szkoły. 
«Jeden jest wasz nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście» (Mt 23, 8). Koniecznym wydaje się być budowanie zdrowej, partnerskiej relacji między rodzicami a nauczycielami; spójność wychowawcza jest niezwykle ważna 
w tej delikatnej materii formowania młodego człowieka.
W katedrze włocławskiej 6 czerwca 1991 roku Jan Paweł II przypomniał, że szkoła kształtuje władze umysłowe, rozwija zdolność wydawania prawidłowych sądów, co cytowałam wcześniej, ale także: sprzyja dyspozycjom do wzajemnego zrozumienia się w przyjaznym współżyciu wychowanków. Współpraca pomiędzy rodziną i szkołą, nie powinna ograniczyć się jedynie do informowania i przekazywania wiedzy, ale winna prowadzić do integralnego kształtowania osoby, które obejmuje: umysł, wolę, a w sposób szczególny sumienie wychowanka, gdzie – jak to ujął JP2 " umysł i wola, wolność 
i odpowiedzialność, osiągają najgłębszy wymiar, w którym osoba staje wobec samej siebie, wobec innych ludzi, wobec Boga". Szkoła to miejsce nie tylko zdobywania wiedzy, ale również miejsce współpracy z rodzicami 
w kształtowaniu charakteru dziecka, miejsce, gdzie dziecko może rozwijać zainteresowania, wykazywać twórczą inwencję i spożytkować swoją energię. 
Szkoła i rodzice powinni wskazywać wspólny cel. Podstawowymi warunkami prawidłowego oddziaływania środowisk (rodzinnych, szkolnych, i ogólnych – miejsce zamieszkania, parafia, prawodawstwo kraju) są:
- jeden wspólny cel
- brak jakichkolwiek rozbieżności w rozumieniu tych samych zagadnień
- wzajemne uzupełnianie się
Ważne jest, by rodzice brali czynny udział w życiu szkoły, by również czuli się współodpowiedzialni za jej nie do przecenienia partnerską rolę w wychowaniu. Wiadomo, jak skromne są fundusze na szkolnictwo. Czujmy się odpowiedzialni także materialnie, ale jako rodzice zadbajmy, by te środki, które przeznaczamy na dofinansowanie, były mądrze wydawane, by służyły dobrej sprawie. 
By zbiórki – dobrowolne, ale i konieczne dla prawidłowego funkcjonowania szkoły, nie przeznaczano na sprawy nieistotne czy nawet wątpliwe moralnie.

Jakie są oczekiwania wobec organów prowadzących, samorządów, środowiska lokalnego 

Przede wszystkim zmniejszenie liczebności oddziałów – dziecko przestaje być anonimowe; zwiększenie dofinansowania na zajęcia pozalekcyjne – zagospodarowanie dziecku czasu wolnego, ukazanie, w jaki atrakcyjny sposób można go spędzać ; indywidualizacja nauczania, pomoc dziecku zdolnemu 
i słabemu; podejmowanie działań na rzecz zmniejszenia agresji w całym lokalnym środowisku.

Ochrona dzieci przed złem: deprawacją, przemocą, agresją

To temat na niejedną konferencję. Zasygnalizuję wiec tylko najważniejsze – 
z punktu widzenia rodziców – kwestie:
Jak ma wyglądać prewencja? Konsekwentne realizowanie programu Zero tolerancji...przykładne karanie winnych, stosowanie kar statutowych, aż do usunięcia ze szkoły uczniów notorycznie łamiących regulamin. Szkoły o podwyższonym rygorze – tu można by stawiać argumenty za i przeciw. Może powrót do szkoły elitarnej? Uczęszczanie do szkoły jako przywilej, a nie przymus! – o tym szerzej mówiłam już wcześniej.
A w sytuacji kryzysowej? Reguła, którą nauczyciele powinni respektować 
w obliczu interwencji kryzysowych, to zasada, że najpierw trzeba chronić uczniów, którzy są ofiarami przemocy czy demoralizacji. Dopiero w drugiej kolejności należy udzielić pedagogicznej pomocy tym uczniom, którzy stosują przemoc, czy którzy są zdemoralizowani. Zasada ta dotyczy oczywiście nie tylko szkoły, lecz wszystkich środowisk, na przykład rodziny, grup rówieśniczych czy zakładów pracy. Jednak w szkole powinna być ona respektowana w sposób absolutnie jednoznaczny i konsekwentny.

Wyniki ankiety skierowanej do rodziców: co zrobić, aby wszyscy uczniowie przestrzegali prawa w szkole, czy powinno się karać uczniów, którzy 
z premedytacją narażają innych na niebezpieczeństwo, czy jako rodzic chciałbyś mieć możliwość usunięcia agresywnych uczniów z oddziału, do którego chodzi twoje dziecko, itp. nie pozostawiają cienia wątpliwości – takie są oczekiwania: ustanowić dobre prawo (regulamin, statut) i skutecznie je egzekwować. To przyzwolenie, co więcej – pełna akceptacja dotychczasowych działań rządu, a nawet postulaty o bardziej rygorystyczne podejście do tematu!
Konieczne jest zerwanie z dotychczasową biernością wychowawców oraz tendencją do tolerowania w szkole zachowań zaburzonych, a nawet patologicznych. W innych wypowiedziach ankietowani rodzice domagają obniżenia progu odpowiedzialności karnej, chcą, by dyrekcja szkoły zawsze informowała kuratora i odpowiednie służby o każdej niepokojącej sytuacji, 
a nie podejmowała próby ich zatajenia
by reagowano na zaistniałą przemoc rówieśniczą, aby nie doszło do zjawiska wiktymizacji (powtórnego zranienia ofiary, czy też zamiany ról - z ofiary staje się sprawcą), co powoduje pogłębianie się problemu i rozszerzanie się go poza szkołę. Nie można pobłażać złu, należy wcześnie reagować, karać adekwatnie do przewinienia i wskazywać dobre wzorce oraz promować i nagradzać właściwe zachowanie.
Nie można dopuścić do przypadków, kiedy uda się zastraszyć nauczyciela przez rodzica lub ucznia.
A przed czym jeszcze należy chronić nasze dzieci –zarówno w szkole, domu rodzinnym czy szerzej pojętym środowisku:
- przemocą fizyczną i psychiczną (zastraszanie, obwinianie, wyśmiewanie, poniżanie, zawstydzanie)
- okrucieństwem (filmy, wiadomości prasowe– uczą one podobnych zachowań i zachęcają do sięgania po pomoc w sytuacjach konfliktowych); ważne jest też wyrabianie krytycznego podejścia do odbioru mediów
- wyzyskiem (w tym wykorzystania do celów seksualnych)
- demoralizacją (bezpośredni dostęp do pism pornograficznych na wystawach sklepowych, emisja filmów o treści erotycznej o dowolnych godzinach, zasypywanie stron internetowych reklamami, okazującymi się wejściem na stronę o treści erotycznej, itp.)
- zaniedbaniem fizycznym (niewystarczająca ochrona, złe odżywianie, nieadekwatna higiena, brak opieki medycznej)
- zaniedbaniem emocjonalno – intelektualnym (braki w wyrażaniu uczuć, wsparcia emocjonalnego, zrozumienia; brak stymulacji umysłowej).
Agresja jest reakcją na świat, którego młodzi nie potrafią zrozumieć, 
a przemoc bywa niejednokrotnie lekarstwem na nudę! Ich podstawowym celem staje się destrukcja. Świat potrzebuje ludzi, którzy będą wspierać i wzmacniać szkołę w jej funkcji wychowawczej, dzielić się pasją...Tu pole do popisu także i dla nas, rodziców...
Propozycje dla młodzieży na zagospodarowanie ich młodości, serca i czasu to atrakcyjne zajęcia pozalekcyjne, wolontariat, praca społeczna na rzecz środowiska we współpracy z organizacjami pozarządowymi, parafią, samorządem lokalnym. Takie działania, które hartują charaktery, budzą wrażliwość, pozwalają odkrywać Prawdę, Dobro i Piękno, także w drugim człowieku. 
Reasumując: postulujemy powrót do tradycyjnego polskiego modelu szkoły opartego na dyscyplinie, systemie kar i nagród, dominującej roli nauczyciela. Należy ujednolicić regulaminy szkolne i konsekwentnie dopilnować przestrzegania w pełni obowiązków uczniów (np. odpowiednia postawa, właściwy, najlepiej jednolity ubiór, kulturalne zachowanie, odnoszenie się 
z szacunkiem do innych, itp.), stawiać jasne wymagania regulaminowe 
i stanowczo domagać się ich egzekwowania, chronić proces dydaktyczny przed naciskami ideologicznymi i politycznymi oraz – co niezwykle ważne – aktywnie promowaće pozytywne postaci i wzorce zachowania.
Aby osiągnąć zamierzony skutek, czyli wyjść z kryzysu , podobne działania wychowawcze winny objąć całe społeczeństwo: z mediów – usunąć programy pełne przemocy, erotyki, deprawacji, a na ich miejsce wprowadzić programy wpływające pozytywnie na kształtowanie się psychiki dziecka oraz programy psychologiczne dla rodziców. Uzdrowienie szkoły nie jest możliwe bez sanacji państwa i odwrotnie. Trzeba uporządkować świat wartości i kształcić cnoty. Nie wystarczy wiedzieć, co jest dobre, czyli przyjąć odpowiednią hierarchię wartości, trzeba jeszcze zdobyć sprawność czynienia dobra. 
„Szatan będzie umacniał swoje królestwo na ziemi i naszej ojczyźnie, królestwo zakłamania, nienawiści i zastraszania, jeśli my wszyscy nie będziemy na co dzień stawali się coraz silniejsi Bogiem i Łaską”. 
Ks. Jerzy Popiełuszko

Pamiętajmy, że: siłą zła jest nie tylko aktywność ludzi złych, ale także bierność ludzi dobrych.

Bożena Kwitowska
Prezes Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej
Diecezji Tarnowskiej w Nowym Sączu




 

 

 


kontakt: ak@diecezja.tarnow.pl