Pielgrzymka Akcji Katolickiej Diecezji Tarnowskiej do Fatimy w 100 – lecie objawień Fatimskich

Od 22 czerwca do 2 lipca 2017 r. członkowie Akcji Katolickiej Diecezji Tarnowskiej wraz z Asystentem Kościelnym ks. drem Janem Bartoszkiem uczestniczyli w pielgrzymce do La Salette, Lourdes, Santiago de Compostela oraz Fatimy, którą zorganizowało Tarnowskie Biuro Pielgrzymkowe. Przewodnikiem prowadzącym nas do tak wyjątkowych miejsc był pan Piotr Kruczek.

Maryjo, Maryjo, Maryjo! To Akcja odwiedzić Cię chce…

Z modlitwą i śpiewem wyruszyliśmy autokarem do Marktl, gdzie znajduje się dom, w którym 16 kwietnia 1927 r. przyszedł na świat papież Benedykt XVI. Następnie udaliśmy się do Sanktuarium Matki Bożej z Altötting, Królowej Bawarii. W tym niesamowitym miejscu uczestniczyliśmy we Mszy św. Podczas homilii ks. Jan powiedział m.in. „Modlitwa jest niezbędna do łączności z Bogiem. Dobrze, że na początku naszego pielgrzymowania staje Jezus i uczy nas się modlić. Każdy etap naszego życia jest właściwy do pogłębienia naszych relacji z Bogiem. Niech postawa Maryi będzie dla nas wzorem i zaproszeniem do pogłębienia relacji z Jezusem”. Następnie udaliśmy się do Ars-sur-Formans we wschodniej Francji. Zwiedziliśmy bazylikę mniejszą pw. św. Sykstusa, gdzie pracował jako proboszcz św. Jan Maria Vianney. Uczestniczyliśmy we Mszy św. w tym niezwykłym miejscu w dniu imienin ks. Jana.

Kolejnym miejscem, w którym się zatrzymaliśmy, było położone w Alpach Sanktuarium Matki Bożej – La Sallette. To tutaj, tak blisko nieba, Matka Boża ukazała się dwojgu biednym dzieciom: 15-letniej Melanii i 11-letniemu Maksyminowi, przekazując im swoje orędzie. Wieczorem uczestniczyliśmy w Różańcu oraz procesji. Śpiewając (jak każdego dnia) Godzinki do Matki Bożej, odmawiając Różaniec i prosząc Maryję o szczęśliwą drogę, opuściliśmy pogrążone w gęstej mgle La Salette. Na szczęście naszym kierowcom niestraszne były schowane w chmurach alpejskie zakręty i bezpiecznie dotarliśmy do urokliwego średniowiecznego miasteczka Carcassonne, otoczonego wspaniale zachowanymi murami obronnymi.

Wieczorem dojechaliśmy do Lourdes położonego u podnóża Pirenejów. To właśnie tutaj 11 lutego 1858 roku w pobliżu słynnej Groty Massabielle 14-letniej Bernadecie Soubirous ukazała się Matka Boża, przedstawiając się w miejscowym dialekcie: „Que soy era Immaculada councepciou” („Jestem Niepokalane Poczęcie”). Objawienia, których było w sumie osiemnaście, trwały do połowy lipca tego samego roku. Lourdes to cudowne miejsce, którego zwiedzaniu towarzyszyła nam religijna zaduma Uczestniczyliśmy tam we Mszy św. odprawionej 26 czerwca w Grocie Objawień (czyli w Grocie Massabielskiej). Następnie odmówiliśmy Drogę Krzyżową na malowniczo położonym wzgórzu, z którego widać całą panoramę Lourdes. Wieczorem wzięliśmy udział w procesji różańcowej ze światłami.

Kolejny dzień rozpoczęliśmy Mszą św. odprawioną w sanktuarium, w kaplicy św. Archanioła Gabriela. Podczas homilii mieliśmy możliwość zastanowienia się nad naszym życiem. Ks. asystent powiedział do nas: „Jesteśmy zachwyceni św. Bernadetą. To jej prosta wiara, ufność, zawierzenie Bogu pozwoliły, że dzisiaj tu jesteśmy i do niej się modlimy. W tym miejscu prośmy o uzdrowienie duszy i wewnętrzną przemianę. Nic na drodze do zbawienia nie zastąpi zgiętych kolan, nic nie zastąpi modlitwy”.

O jakże wyjątkowe to miejsce! Kto tylko pragnie, może usłyszeć głos Matki, spojrzeć w Jej oczy. Maryja, Matka, patrzy na nas, Swe dzieci. Patrzy spojrzeniem pełnym miłosierdzia, spojrzeniem Niebiańskiej Mamy, towarzyszy każdemu Swojemu dziecku we wszystkich częściach świata. Choć czujemy się słabi i chwiejni, padamy ofiarą otaczającego nas zła, nie wpadniemy w grzech, żyjąc pod niepokalanym spojrzeniem Niebiańskiej Mamy i wpatrując się w Nią. Ona leczy zranienia, wylewa balsam na rany, karmi, wychowuje i prowadzi do świętości, tak jak doprowadziła do niej w krótkim czasie Bernadetę.
Zwiedziliśmy rodzinne miasteczko św. Bernadety. Zobaczyliśmy m.in. jej dom i młyn, w którym pracował jej ojciec, oraz lokalne muzeum. Ubogaceni duchowo wyruszyliśmy w dalszą drogę. Zatrzymaliśmy się w San Sebastian. Zwiedziliśmy starówkę. Mieliśmy czas wolny na spacer brzegiem Atlantyku.
Kolejnym miejscem, gdzie się zatrzymaliśmy, było miasto Burgos położone w regionie Kastylia i León. Zwiedziliśmy zapierającą dech katedrę Świętej Marii, figurującą na liście światowego dziedzictwa UNESCO.

W siódmym dniu pielgrzymowania zwiedziliśmy Astorgę – hiszpańskie miasto położone w prowincji León, na pielgrzymim szlaku do Santiago de Compostela. Astorga jest miejscowością o niepowtarzalnym dziedzictwie historycznym. Zwiedzający to miejsce może niemal na każdym kroku cieszyć oczy widokiem wspaniałych zabytków. Odwiedziliśmy m.in. katedrę pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny i Pałac Arcybiskupi. Astorga jest także czekoladowym centrum Hiszpanii.

Opuściliśmy Astorgę i wyruszyliśmy do oddalonego o 27 km Foncebadon, leżącego w górach. Droga, która tam prowadziła, była niezwykle malownicza, wiła się pośród ziół i lawendy. Foncebadon to prawie wyludnione miejsce, w którym jednak warto się zatrzymać. Przy drodze stoi wiele opuszczonych kamiennych domów oraz kościół. Jedyne funkcjonujące budynki to schroniska.
Po chwili refleksji udaliśmy się do oddalonego o zaledwie dwa kilometry Cruz de Camino. Wznoszący się tam krzyż widać było z oddali i nie dało się przejść obok niego obojętnie. Gdy zbliżyliśmy się do tego miejsca, ujrzeliśmy wielką stertę kamieni – kamieni ludzkich wyrzeczeń, trudów i tragedii. W tym miejscu, u progu Santiago, wzrok pielgrzymów zawsze pada na te kamienie, a spoglądanie na nie przynosi ulgę. Podczas pątniczej wędrówki dręczące człowieka problemy zostają rozwiązane, więc w tym miejscu zostawia się kamień, by już bez problemów, z czystym i uleczonym sercem dotrzeć do Santiago de Compostela. Tradycyjnie każdy pielgrzym powinien położyć tu kamień, który zabrał ze sobą z domu, i wypowiedzieć słowa modlitwy: „Dobry Boże, niech ten kamień przeważy szale dobrych uczynków na Sądzie Ostatecznym”.

Skropieni deszczem i z lżejszym o złożone kamienie bagażem, udaliśmy się do Villafranca del Bierzo. Jest to jedna z najładniejszych i najbardziej malowniczych miejscowości na Camino. W mieście Villafranca del Bierzo najważniejszym obiektem jest kościół z XII w. pod wezwaniem świętego Jakuba. W kościele zaś najważniejsza jest Brama Przebaczenia. Tradycyjnie pielgrzym, który dotarł do kościoła św. Jakuba w tym mieście, a z braku sił nie mógł kontynuować pielgrzymki do Santiago de Compostela, mógł ją w tym miejscu zakończyć i dostąpić rozgrzeszenia, odpuszczenia grzechów i błogosławieństwa, tak jakby ukończył pielgrzymkę w Santiago. Jedynym warunkiem było przejście przez Puerta del Perdon, czyli Bramę Przebaczenia.
Po krótkim pobycie w Villafranca udaliśmy się do domu pielgrzyma. Tutaj, zaledwie pięć kilometrów od Santiago de Compostella, uczestniczyliśmy we Mszy św.. Ks. Jan w słowie skierowanym do pielgrzymów powiedział: „Często mamy pretensje do Pana Boga, że nie otrzymujemy tego, o co prosimy. Bóg wybiera czas i miejsce, aby nam udzielić łask”. Pytał: „Jak dbamy o zrozumienie naszej wiary? Jakim jestem drzewem? Czy jestem drzewem, które daje dobre owoce? Jakie owoce rodzą się z bycia członkiem Akcji Katolickiej?”.

Po kilku godzinach snu wczesnym rankiem w strugach deszczu wyruszyliśmy pieszo do Santiago de Compostella. Tradycja mówi, że ciało apostoła św. Jakuba Większego przewieziono łodzią do północnej Hiszpanii i pochowano w miejscu, w którym leży dziś miasto Santiago de Compostela. Do tej miejscowości, znajdującej się w Galicji, w północno-zachodniej Hiszpanii, prowadzi wiele pątniczych dróg, oznaczonych „muszlą św. Jakuba”. Przy wejściu do katedry znajduje się ołtarz ze złotą muszlą. Na miejscu czekała na nas hiszpańska przewodniczka, z którą najpierw obejrzeliśmy katedrę z zewnątrz, a następnie wraz z innymi pielgrzymami wzięliśmy udział we Mszy św. Po Eucharystii podeszliśmy do figury świętego Jakuba. Każdy pielgrzym zakładał ramiona na szyję figury, a po uściskaniu św. Jakuba szedł dalej, udając się do krypty, gdzie w srebrnej urnie spoczywają szczątki św. Jakuba Większego, jednego z apostołów Jezusa, i dwóch jego uczniów: Atanazego i Teodora. Katedra w Santiago de Compostela słynie z olbrzymiej kadzielnicy zwanej Botafumeiro, która waży 62 kg i ma wysokość 160 cm. Przymocowana jest do liny długiej na 65 m, a ładuje się do niej ok. 40 kg węgla drzewnego i kadzidła, więc cała konstrukcja waży ponad 100 kg. Kadzielnica używana jest w ważne święta i do jej rozhuśtania potrzeba ośmiu mężczyzn. W katedrze znajduje się wiele kaplic i bocznych ołtarzy. Po Eucharystii spacerowaliśmy z przewodnikiem po Starym Mieście.

Trochę zmęczeni i zmoknięci wyruszyliśmy dalej, do Fenisterry nad Atlantykiem. To miejsce kultowe dla wszystkich caminowiczów, czyli tych, którzy idą pieszo którąś z dróg św. Jakuba (camino) do Santiago de Compostela. To skalisty przylądek, uważany niegdyś za najdalej wysunięte miejsce Europy i całego ówczesnego świata, „Koniec Ziemi”. Dalej był już tylko niezmierzony ocean, a za nim otchłań, w którą spadają statki. Stając na skale nazywanej Końcem Ziemi, Finis Terra, pielgrzym docierał do najdalszego punktu znanego człowiekowi. Tu zanurzał się w falach Atlantyku i wracał do domu obmyty z grzechów.
Po południu tego samego dnia dojechaliśmy do Muxii. To niewielkie nadmorskie miasteczko leżące na Wybrzeżu Śmierci (Costa de la Muerte), które swą złowieszczą nazwę zawdzięcza dużej liczbie statków, jakie roztrzaskały się tam podczas burz i sztormów. W Muxii znajduje się przepiękne, położone na kamiennym brzegu Sanktuarium Matki Bożej z Łodzi. Jak głosi legenda, to do Muxii przybyła łodzią Matka Boża, by dodać św. Jakubowi otuchy w nawracaniu tamtejszej ludności.

W dziewiątym dniu pielgrzymowania zatrzymaliśmy się w Bradze. Bom Jesus do Monte (Dobry Jezus z Góry) to obok Fatimy jedno z największych i najczęściej odwiedzanych sanktuariów na terenie Portugalii. Znajduje się ono w północnej części kraju na malowniczym zalesionym wzgórzu (400 m n.p.m.), około 5 km od centrum Bragi, w niewielkiej wiosce Tenoes. Do Sanktuarium Dobrego Jezusa Na Górze prowadzą przeszło  100-metrowe schody. Ich dolna część wraz z licznymi kaplicami oraz fontanną Pięciu Ran Chrystusa tworzy niezwykle piękną Drogę Krzyżową. Idąc dalej, można natrafić na najciekawszą część podejścia, symbolizującą pięć zmysłów człowieka: wzrok, węch, słuch, dotyk oraz smak. Ostatnia, najwyższa część podejścia, to symbole trzech cnót: wiary, nadziei oraz miłości. Na szczyt wzgórza udaliśmy się zbudowaną w 1882 roku kolejką linowo-szynową. W sanktuarium Dobrego Jezusa uczestniczyliśmy we Mszy św. W kazaniu ks. Bartoszek nawiązał do liturgii dnia. Powiedział „ciągle każdy z nas potrzebuje odwagi trędowatego, by przyjść do Jezusa. Może to dobry czas, by pozwolić się Jezusowi dotknąć?”.
Wyruszyliśmy do głównego celu naszej pielgrzymki – Fatimy, miasta pełnego eukaliptusów, winorośli i gajów oliwnych. Dojechaliśmy szczęśliwie do celu. Niedaleko bazyliki, w miejscu, gdzie objawiła się Matka Boska, stoi niewielka Kaplica Objawień. Znajduje się tam figura Matki Boskiej z Fatimy. W jej koronie umieszczono kulę, która podczas zamachu w 1981 roku zraniła papieża Jana Pawła II.

Pierwsze objawienie fatimskie miało miejsce 13 maja 1917 roku. Zasadzone w okolicy gaje oliwne i dęby drobnolistne pomagają wyobrazić sobie okoliczności tego cudu. Łucja Santos, Franciszek Marto i Hiacynta Marto paśli owce w pobliżu Fatimy. Jak zwykle koło południa dzieci odmówiły Różaniec i zaczęły się bawić, układając z kamieni domek (obecnie stoi tam bazylika). Pastuszków otoczyło silne, jasne światło i zobaczyły nad niskim drzewkiem „Panią jaśniejszą niż słońce”. Obecnie w tym miejscu stoi Kaplica Objawień. Matka Boża przekazała trojgu pastuszkom trzy tajemnice, zwane tajemnicami fatimskimi. Wieczorem pomimo chłodu odmówiliśmy Różaniec w Kaplicy Objawień, a potem wzięliśmy udział w procesji ze świecami.

Kolejny dzień rozpoczęliśmy Mszą św. odprawioną w Kaplicy Objawień, podczas której kaznodzieja powiedział m.in. „Potrzeba wyciszyć nasze ciało, aby usłyszeć słowo naszej Matki. Potrzeba wyciszyć nasze słowa. Maryja chce do nas mówić. Potrzeba wyciszyć nasze zmysły, aby przyjąć orędzie Maryi. Potrzeba stanąć w tym miejscu w pokorze”. Wyciszeni, ubogaceni Bożym słowem, w pierwszą sobotę miesiąca odmówiliśmy Różaniec wynagradzający, o który prosiła Maryja dzieci w Fatimie, i rozpoczęliśmy piętnastominutowe rozmyślanie.
Po południu odwiedziliśmy Adjustrel, rodzinne miasteczko siostry Łucji, Hiacynty i Franciszka. Następnie wzięliśmy udział w Drodze Krzyżowej na lekko górzystym terenie, w pięknym ogrodzie oliwnym. Wieczorem, o godz. 2130 uczestniczymy w Różańcu i Procesji Światła.

Ostatni dzień pielgrzymowania rozpoczęliśmy od Mszy św. grup polskich w Bazylice Matki Bożej Różańcowej. W słowie Bożym wygłoszonym przez ks. Stanisława Kowalika usłyszeliśmy: „Przychodzimy dzisiaj do Matki tu, w Fatimie, aby w niedzielę uczcić Boga w Trójcy Jedynego. Oddajmy nasze serca Jezusowi za pomocą Matki Bożej Fatimskiej. Naśladujmy Maryję i święte dzieci. Prowadź, Matko, nas, naszą ojczyznę, parafię do Twojego Syna”.
Po śniadaniu wyruszyliśmy w dalszą drogę – tym razem już do domu. Każde odwiedzane miejsce skłaniało do refleksji. Oprócz bagaży przywieźliśmy w sercach piękne przeżycia, wspomnienia i to, co najważniejsze – jeszcze mocniejszą wiarę i miłość do Boga oraz ukochanej Matki.

Z Matuchną radośnie, z Matuchną bezpiecznie. To Ona nas prowadzi, czy dobrze jest, czy źle…  

Anna  Jakubowska

.Zdjęcia; Zofia Sadowska i Anna Jakubowska

Komentowanie jest wyłączone